05-06-2014, 15:01
"W odległej o stokroć prętów* wiosce Jagr, żył sobie pewien człowiek. Sprzedawał on wiele dziwnych mikstur. Krążą nawet legendy, że nad zupełnie pustymi flaszkami periodycznie odprawia on przeróżne rytuały. Następnie wlewa do nich płyny o których nikomu nie chce zdradzić kompletnie najmniejszych szczegółów - Takich właśnie ludzi nazywamy alchemikami. W ogóle, są oni zamknięci w sobie - podczas swych obrzędów nie raz, ani nie dwa zdarzyło mu się przywołać okropne zjawy (które właśnie spowodowały u niego ogromną traumę), ale zawsze udawało mu się je pokonywać... No, może do pewnego momentu...
Dwóch rycerzy przyjaciół po wielogodzinnym polowaniu, zaczęło opadać z sił. Natychmiastowo musieli coś zjeść. Jeden z nich więc wpadł na pomysł: "mamy jeszcze trochę sił, zajdźmy do alchemika! On będzie miał dla nas coś dobrego, jak zresztą zawsze...". Drugi odparł mu: "Ja nie dam rady, zostaw mnie samego, zajdź i gdy kupisz - wróć po mnie proszę". Bez wahania, ruszył w podróż. Kiedy był już blisko alchemika - ogarnął go niepokój. Strasznie dziwny niepokój. Zaczął słyszeć jakieś niezrozumiałe głosy, jakby duchów. Zignorował je, bo pomyślał że to ze skrajnego wyczerpania organizmu wyobraźnia zaczęła pleść mu figle. Gdy przyszedł ku drzwiom świątyni ... Stało się coś bardzo dziwnego... Usłyszał jedynie głośne "ratunkuuu!!!".
Wtem otworzył drzwi, jedyne co zobaczył to dym zawirowany przez powietrze, nieład ogarniający całe pomieszczenie, rozbite butelki oraz płyny rozlewające się aż ku drzwiom wyjściowym. (Wtedy czekającemu rycerzowi zrobiło się jeszcze słabiej, zastanawiał się gdzie może być tak długo jego przyjaciel). Jedyne co pozostało po świątyni to smród spalonych mikstur, i wyrzeźbiony na jednej ze ścian długi ołtarz postawiony w dziwnym miejscu (jakby dżungla?). Ogarnął go jeszcze większy niepokój. Zaczęło mu się robić słabo, wokół widział jedynie ciemność. Nagle ni stąd, ni z owąd, zobaczył ducha, który pod wyrzeźbionym ołtarzem zaczął ryć napis: "las, las, las... nieodkryty jeszcze las...", po czym uśmiechnął się do zdezorientowanego rycerza i zniknął. Nagle ogarnęła go całkowita ciemność, poczuł jakby mocny cios w głowę i cudem telepatycznie skontaktował się z oczekującym na niego przyjacielem informując go, że dzieje się coś dziwnego. Dodał tylko kilka słów: "ołtarz, nowy las, duchy, porwali alchemika", po czym zniknął i ich kontakt się urwał.
Czekającemu na wsparcie wnet powróciły siły witalne. Natychmiast wrócił do swojej wioski, poszedł wraz ze spotkanymi po drodze rycerzami (którzy nie wiedzieli jeszcze co się stało) do karczmy i jak gdyby nigdy nic - spokojnie zjadł i porozmawiał z nimi na ten temat. Jeden wojownik, mocno poddenerwowany wstał i niskim, głośnym tonem zapytał: "I co, do cholery z alchemikiem?! u kogo będziemy się teraz zaopatrywać w przeróżne mikstury???!!! Ruszajmy więc naprzód, odnajdźmy go jak najszybciej!". Podróżny opowiedziawszy im o całym zajściu wyzionął ducha.. Wszyscy inni więc, zaopatrując się w dużą ilość prowiantu, założyli na siebie NAJLEPSZY ekwipunek jaki mieli. Wszyscy ruszyli w stronę Jagr, gdzie odkryli wejście do nowego lasu. Nagle po drodze zaczęli spotykać wiele tablic ze wskazówkami, rozbitych kolb, oraz ołtarz. Co jakiś czas słychać było przeróżne ryki. Grupa nigdy już stamtąd nie wróciła. Może pora iść tam nową, znacznie mocniejszą grupą i dowiedzieć się w końcu, co się tam dzieje?
Alchemika da się uratować. Trzeba tylko poskładać to wszystko w logiczną całość i go zawołać."
Prorocza wizja Duela, Ekard.
* Pręt - 15 stóp.
Dwóch rycerzy przyjaciół po wielogodzinnym polowaniu, zaczęło opadać z sił. Natychmiastowo musieli coś zjeść. Jeden z nich więc wpadł na pomysł: "mamy jeszcze trochę sił, zajdźmy do alchemika! On będzie miał dla nas coś dobrego, jak zresztą zawsze...". Drugi odparł mu: "Ja nie dam rady, zostaw mnie samego, zajdź i gdy kupisz - wróć po mnie proszę". Bez wahania, ruszył w podróż. Kiedy był już blisko alchemika - ogarnął go niepokój. Strasznie dziwny niepokój. Zaczął słyszeć jakieś niezrozumiałe głosy, jakby duchów. Zignorował je, bo pomyślał że to ze skrajnego wyczerpania organizmu wyobraźnia zaczęła pleść mu figle. Gdy przyszedł ku drzwiom świątyni ... Stało się coś bardzo dziwnego... Usłyszał jedynie głośne "ratunkuuu!!!".
Wtem otworzył drzwi, jedyne co zobaczył to dym zawirowany przez powietrze, nieład ogarniający całe pomieszczenie, rozbite butelki oraz płyny rozlewające się aż ku drzwiom wyjściowym. (Wtedy czekającemu rycerzowi zrobiło się jeszcze słabiej, zastanawiał się gdzie może być tak długo jego przyjaciel). Jedyne co pozostało po świątyni to smród spalonych mikstur, i wyrzeźbiony na jednej ze ścian długi ołtarz postawiony w dziwnym miejscu (jakby dżungla?). Ogarnął go jeszcze większy niepokój. Zaczęło mu się robić słabo, wokół widział jedynie ciemność. Nagle ni stąd, ni z owąd, zobaczył ducha, który pod wyrzeźbionym ołtarzem zaczął ryć napis: "las, las, las... nieodkryty jeszcze las...", po czym uśmiechnął się do zdezorientowanego rycerza i zniknął. Nagle ogarnęła go całkowita ciemność, poczuł jakby mocny cios w głowę i cudem telepatycznie skontaktował się z oczekującym na niego przyjacielem informując go, że dzieje się coś dziwnego. Dodał tylko kilka słów: "ołtarz, nowy las, duchy, porwali alchemika", po czym zniknął i ich kontakt się urwał.
Czekającemu na wsparcie wnet powróciły siły witalne. Natychmiast wrócił do swojej wioski, poszedł wraz ze spotkanymi po drodze rycerzami (którzy nie wiedzieli jeszcze co się stało) do karczmy i jak gdyby nigdy nic - spokojnie zjadł i porozmawiał z nimi na ten temat. Jeden wojownik, mocno poddenerwowany wstał i niskim, głośnym tonem zapytał: "I co, do cholery z alchemikiem?! u kogo będziemy się teraz zaopatrywać w przeróżne mikstury???!!! Ruszajmy więc naprzód, odnajdźmy go jak najszybciej!". Podróżny opowiedziawszy im o całym zajściu wyzionął ducha.. Wszyscy inni więc, zaopatrując się w dużą ilość prowiantu, założyli na siebie NAJLEPSZY ekwipunek jaki mieli. Wszyscy ruszyli w stronę Jagr, gdzie odkryli wejście do nowego lasu. Nagle po drodze zaczęli spotykać wiele tablic ze wskazówkami, rozbitych kolb, oraz ołtarz. Co jakiś czas słychać było przeróżne ryki. Grupa nigdy już stamtąd nie wróciła. Może pora iść tam nową, znacznie mocniejszą grupą i dowiedzieć się w końcu, co się tam dzieje?
Alchemika da się uratować. Trzeba tylko poskładać to wszystko w logiczną całość i go zawołać."
Prorocza wizja Duela, Ekard.
* Pręt - 15 stóp.