Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Kroniki Królestw Północnych
#1

Trudno powiedzieć, ile jeszcze potrwa czekanie na start najlepszej gry na świecie, chciałbym się więc z Wami podzielić początkiem pewnej historii osadzonej w świecie, który wszyscy tak dobrze znamy. Tytuł jest roboczy i może się jeszcze zmienić, więc nie linczujcie mnie od razu Smile Plany mam ambitne i póki co całość jest przewidziana na pełnowymiarową książkę, a oprócz części zamieszczonej poniżej mam jeszcze napisanych kilka krótkich fragmentów dziejących się gdzieś dalej w fabule, ogólny pomysł na całość i sporo kompletnie surowych szkiców, a także materiały na kilka opowiadań. Nie mam tylko aż tyle czasu, ile chciałbym mieć, żeby się pisaniem zająć na całego... Tak czy siak, miłej lektury, a jeśli zechcecie się podzielić wrażeniami w tym wątku, to wszystkie uwagi są mile widziane!


Prolog

Komnata była dość mroczna i niemal całkowicie wypełniona różnymi sprzętami, których wygląd w żaden sposób nie sugerował ich przeznaczenia. Wokół ścian ustawiono regały wypełnione pod sufit różnego rozmiaru księgami, a kilka opasłych tomów spoczywało na stole, przy którym siedział mężczyzna w sile wieku, z dziwną ostrożnością kartkujący księgę oprawioną w coś, co mogło być tylko ludzką skórą. Mężczyzna ubrany był w ciemne, powłóczyste szaty, jednak w półmroku panującym w pomieszczeniu wyglądały na czarne.
Po dłuższej lekturze jednej ze stron księgi człowiek ten wstał, pospiesznie zebrał kilka drobiazgów ze stołu, a następnie oczyścił środek sali ze sprzętów i kurzu. Na przygotowanej w ten sposób powierzchni nakreślił czerwoną kredą okrąg, wewnątrz którego umieścił kilka symboli pochodzących z dawno już zapomnianego przez ludzkość języka. Po kilku gardłowych inkantacjach połączonych z niemal niezauważalnymi gestami prawą dłonią okrąg i znaki zaczęły jarzyć się purpurową poświatą. Mężczyzna podszedł do świetlistego koła i rozpoczął rytuał. Ponownie dał się słyszeć niski, nieco chrapliwy głos maga, a jego ręce zaczęły kreślić skomplikowane, asymetryczne wzory w powietrzu. Po jakimś czasie wewnątrz kręgu na wysokości wzroku maga pojawił się niewielki punkt, który stopniowo rozszerzał się, aż uformował portal o rozedrganych krawędziach.
W tym momencie za plecami mężczyzny w czerni rozległ się huk wylatujących z zawiasów drzwi. Mag szybko spojrzał za siebie, a na jego twarzy pojawił się grymas śmiertelnego przerażenia...




Rozdział pierwszy

Crennę przywrócił do przytomności silny blask słońca oraz niebywałe gorąco, które odczuwał na całym ciele. W ustach czuł dziwny posmak, kojarzący mu się ze zmielonym szkłem albo czymś równie apetycznym. Kiedy otworzył wreszcie oczy, zobaczył niemal bezkresną przestrzeń wypełnioną po horyzont piaskiem. Piaskiem, na którym leżał i który miał w ustach, w kieszeniach, w butach i pewnie nawet w żyłach. Poirytowany wstał, oczyścił zakamarki szat i dopiero w tym momencie zdał sobie sprawę z tego, że przygląda mu się skorpion. A przynajmniej byłby to skorpion, gdyby nie rozmiary tego zwierzęcia – zakończony kolcem ogon wznosił się niemal na wysokość głowy mężczyzny, a kleszcze mogłyby bez trudu przeciąć ludzkie udo. „Na przykład moje udo – pomyślał Crenna. – Akurat jestem pod ręką...” Wywołana tą myślą strużka potu spływająca wzdłuż kręgosłupa była wyjątkowo zimna i równie nieprzyjemna jak wzrok skorpiona sugerujący, że właśnie spogląda na swój dzisiejszy obiad. Człowiek zaczął się powoli odsuwać od zagrożenia, ale tylko do chwili, gdy z tyłu usłyszał charakterystyczny klekot odnóży. „Drugi! Mam tylko jedno wyjście..." - pomyślał z przerażeniem i rzucił się do ucieczki. Nie przewidział tylko jednego: że skorpiony poruszają się po piasku szybciej niż on sam. Dlatego właśnie zamiast bólu czuł jedynie zdziwienie, gdy ociekający jadem kolec wbił się w jego plecy.

***

"Smutny Bazyl" był dziś zatłoczony bardziej niż zwykle, co w praktyce oznaczało, że Kelmaven miał do swojej dyspozycji siedem spośród dziesięciu dostępnych w oberży stołów. Niestety, jego ulubione miejsce w najbardziej oddalonym od drzwi rogu sali było aktualnie zajęte przez grupę nieznanych mu z widzenia podróżnych, którzy nawet z daleka wyglądali na takich, co to nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. I choć wprawdzie nie istniało żadne prawo mówiące, że zatrzymujący się w Dragg na popas muszą zgłaszać się do Strażników, żeby określić cel swej dalszej podróży, to przez lata przyjęło się, że tak właśnie wszyscy postępują - choćby po to, by Strażnicy wiedzieli, gdzie później szukać zwłok. Ci tutaj na pewno się do nikogo nie zgłosili, co było dosyć niepokojące, ale ponieważ Kelmaven nie mógł przecież na nich niczego wymusić, postanowił po prostu bacznie nowo przybyłych obserwować i interweniować jedynie w razie konieczności. Tymczasem jednak miał do załatwienia kilka ważnych spraw, ale one mogły jeszcze zaczekać jeszcze jakiś czas, bo Kelmaven akurat pokrzepiał się kufelkiem zimnego piwa warzonego osobiście przez oberżystę. Nie zdążył jednak wypić nawet połowy, kiedy tuż za drzwiami dało się słyszeć głuchy łoskot jakiegoś sporego ciężaru upadającego na deski. "Co do kur..." - odruchy wpojone przez lata zadziałały jeszcze zanim myśl w pełni sformowała się w jego głowie i już po chwili był przed oberżą i patrzył na leżące u swych stóp ciało Crenny, łowcy, z którym miał się właśnie "Pod Smutnym Bazylem" spotkać za mniej więcej pół godziny. Mężczyzna był nieprzytomny, ale oddychał równo i głęboko i nie wyglądał na rannego, a kiedy oberżysta zastosował najstarszy znany ludzkości środek otrzeźwiający w postaci wiadra lodowatej wody, łowca odzyskał świadomość, otworzył oczy i rozglądając się ze zdumieniem usiadł.
- Crenna, co się stało? - spytał Kelmaven.
- Crenna? - zdziwił się zapytany. - Kto to jest Crenna?
"A oni wciąż nas mają za nic - choć podobno nowy czas,
tkwią rozparci za biurkami dzieląc czas na ich i nasz...
A oni zawsze tacy sami i nieważne, skąd dziś są:
okopani przepisami grają tak jak chcą..."
Odpowiedz
#2
Budujesz atmosfere grozy niczym Stephen King. Posiadasz wyjątkowy talent. Pozdrawiam Smile
Odpowiedz
#3
a co to za królestwo

____________________
leasing z limitem kilometrów
Odpowiedz
#4
No ja co to za królestwo? Weź sobie przeczytaj o czym tutaj jest mowa.
_____________
[link usunięty]
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości